sobota, 7 listopada 2015

Chapter Eleven


******

     Poprawiłam włosy, opadające na moją twarz, prostując plecy i wchodząc do głównego budynku Modest z ulubioną kawą szefa. Zignorowałam ciche szepty, które rozległy się niemal natychmiast po moim pojawieniu się, wbijając wzrok w korytarz przede mną. Ścisnęłam mocniej papierowy kubek ze zniecierpliwieniem wpatrując się w zegarek i nerwowo tupiąc nogą. Po kilku sekundach, szczęśliwa naciskałam przycisk z odpowiednim piętrem, opierając ramię o tylną część windy. Metalowe drzwi nagle szarpnęły się, ponownie otwierając i ukazując postać Louisa. Zadrżałam, kiedy jego zimne spojrzenie zmierzyło moją sylwetkę, niemal natychmiast po wejściu.
     Jęknęłam, kiedy szatyn mocno szarpnął mnie za rękę i przygwoździł do zimnej ściany. Zdezorientowana wpatrywałam się w jego wściekłe tęczówki, modląc się, aby kawa nie znalazła się na jasnej podłodze.
- Co miał znaczyć ten SMS?- warknął, zwężając oczy. Wzruszyłam ramionami, przeklinając w myślach Amandę. Wygląda na to, że dziewczynie nie udało się usunąć powiadomienia z komórki Tomlinsona. - Nie pieprz mi tu teraz. S.O.S Niall jest u mnie, nie może nas połączyć ze sobą.- zacytował, zaciskając mocniej palce na moim nadgarstku.- W co ty grasz Henley?- splunął.
     Spojrzałam na chłopaka, powstrzymując się od wygłoszenia kilku epitetów na jego temat. Westchnęłam przeciągle, szukając możliwej drogi ucieczki. Louis nie był osobą, która musiała wiedzieć o tym co się dzieje.
- Pomyliłam się po prostu, wybacz.- uśmiechnęłam się, próbując wyrwać chłopakowi nadgarstki, jednak był zbyt silny. Pieprzona siłownia.
- Jasne, a ja jestem królową Anglii - zirytował się. Warknął, kiedy poczuł jak winda zaczynała powoli zwalniać. - Rób co chcesz, nie pozwolę ci skrzywdzić chłopaków, a szczególnie Harry'ego. Może i reszcie zamydliłaś oczy, ale nie myśl, że tak łatwo ci odpuszczę.- zagroził, ostatecznie odsuwając się i wybiegając z windy.
      Zamrugałam oczami, próbując pojąć to co właściwie się stało. To, że szatyn był podejrzliwy w stosunku do mnie, wiedziałam od samego początku. A kiedy pomogłam uciec jemu i Harry'emu z sali konferencyjnej, ryzykując zwolnieniem z pracy, musiało wzbudzić w nim podejrzenia. Nie miałam jak przekonać go do siebie, a wściekły i węszący wszędzie Tomlinson był najgorszym scenariuszem jaki mógł się teraz zdarzyć.
      Wściekła rzuciłam torebkę na biurko, pukając do białych drzwi i ze sztucznym uśmiechem wchodząc do pomieszczenia. Griffiths zerknął na mnie, nie przerywając rozmowy z nieznanym mi mężczyzną. Machnął na mnie ręką, uważnie słuchając swojego rozmówcy, co jakiś czas kiwając głową, zgadzając się z nim.
- Phoebe zajmij się tymi papierami - staruszek wskazał brodą na stos dokumentów, leżący na rogu biurka. Niemo skinęłam głową, podając mu kawę i odgarniając włosy z czoła. Chwyciłam plik dokumentów, gotowa aby wyjść, jednak głos szefa ponownie mi przerwał. - Oh, i przynieś proszę dla Simona zieloną herbatę.
      Zerknęłam przez ramię na odwracającego się w moją stronę rozmówcę, sztywniejąc, rozpoznając Simona Cowell'a. Zszokowana skinęłam głową, wycofując się z pomieszczenia. Cowell i Griffiths? Ostatnio, kiedy ich spotkałam rozmawiali o pozbyciu się Zayna z zespołu, nad czym mogli pracować teraz?
      Nerwowo położyłam papiery obok torebki, szybkim krokiem kierując się do działu informatycznego. Ja nie mogłam dowiedzieć się o czym rozmawiają, ale dla Amandy nie stanowił to żaden problem. Przykleiłam do twarzy sztuczny uśmiech, mijając kolejnych współpracowników Modest. Musiałam się śpieszyć, jeżeli zbyt długo bym nie wracała, mogło to wzbudzić pewne podejrzenia.
     W końcu zauważyłam rudą czuprynę dziewczyny przy jednym z komputerów. Szybkim krokiem podeszłam do niej, delikatnie klepiąc ją po ramieniu i wskazując głową drzwi. Po chwili obie znalazłyśmy się za nimi, idąc pustym - póki co - korytarzem.
- Muszę wiedzieć o czym rozmawia ten głupiec w swoim gabinecie. Nie mogę tam non stop wchodzić, jeszcze zacznie coś podejrzewać - mruknęłam cicho, wpatrując się przed siebie. Po kilku krokach znalazłam się w bufecie, składając zamówienie dla Cowell'a.
- Rozumiem. Jak szybko będziesz w jego gabinecie?- Amanda przeglądała jedną z wielu ulotek, udając zainteresowanie czytaną treścią. Kątem oka uważnie mnie obserwowała.
- Za kilka minut, mam zanieść herbatę.
     Rudowłosa skinęła głową, uśmiechając się dziewczyny stojącej obok niej. W przeciwieństwie do mnie, Amanda zaprzyjaźniła się z kilkoma osobami, chcąc stwarzać pozory normalności - jak mówiła Azoffowi. Zazdrościłam jej tego, jak szybko potrafiła zjednoczyć przychylne osoby i stać w centrum uwagi. Ja za wszelką cenę unikałam publicznych wydarzeń, nie lubiłam poznawać nowych osób oraz nie miałam tutaj żadnych znajomych. Chciałam skupić się na wykonywaniu swojej części zadania, bez niepotrzebnych zwrotów akcji, jakie na pewno by wystąpiły, gdybym utrzymywała z kimś bliższe kontakty. Im szybciej zdobywałam potrzebne nam informacje tym bardziej zbliżaliśmy się do końca sprawy, wypłaty i co za tym idzie, powrotu do domu.
     Zacisnęłam pięści na myśl o moim domu i powrotu do kraju. Nie ukrywałam swojej niechęci do ojczyzny, oraz pragnienia aby wyjechać do Stanów i tam zamieszkać. Jednak nikłe poczcie odpowiedzialności za rodziców powstrzymywał mnie od gwałtownych decyzji, oraz zmusił do przyjęcia propozycji Jeffreya. Nie chciałam tego przyznać, ale gdyby nie on, nie miałabym pojęcia co zrobić, aby pomóc swojej mamie.
     Odebrałam od sprzedawczyni termiczny kubek z parującą herbatą, cicho szepcząc słowa podziękowania. Amanda niepewnie ruszyła za mną, aby po chwili szturchnąć mnie ramieniem i wsunąć coś do ręki. Zacisnęłam palce na nieznanym mi przedmiocie ponownie kierując się w stronę gabinetu właściciela. Rozejrzałam się dookoła, a kiedy nikogo w pobliżu nie zauważyłam otworzyłam dłoń. Pluskwa.
- Nareszcie, Henley musisz popracować nad przynoszeniem napoi.- warknął Griffiths, kiedy tylko pojawiłam się w progu z napojem. Posłusznie spuściłam głowę, mrucząc przeprosiny, kładąc kubek na drewnie. Niezauważalnie przesunęłam ręką pod meblem, przyczepiając podsłuch i wychodząc z pokoju.
     Odetchnęłam z ulgą, siadając na krześle i wkładając pojedynczą słuchawkę do ucha. Przez chwilę słyszałam tylko szmery, jednak po zmianie częstotliwości, mogłam rozróżnić poszczególne słowa.
- Mówisz, że Malik nie dowie się... Myślę, że mimo wszystko powinien wiedzieć co się dzieje - głos Cowell'a rozbrzmiał cicho w moim uchu.
- Nie ma mowy! Jeżeli usłyszy, że zostanie wywalony za kilka tygodni, wiesz jakie piekło nam urządzi? - skrzywiłam się nieznacznie słysząc oburzony głos staruszka. Nie myliłam się, podejrzewając, że omawiają kwestię pozbycia się Mulata. Zagryzłam wargi, przypominając sobie zszokowaną twarz chłopaka, kiedy usłyszał o tym podstępie. Strach jaki pojawił się w jego oczach, cały czas nie daje mi spokoju. Zayn się bał.
- A co z resztą chłopaków? Louis tak łatwo nie odpuści, będzie walczył o Malika... a jeżeli Tomlinson to również i Styles, Horan i Payne. Nie pozwolą, aby jednego z nich wyrzucono.
- Nimi się nie przejmuj. Zrobią wszystko, jeżeli nie będą chcieli, aby nagranie z Wellington wyciekło do internetu.
     Zaskoczona, gwałtownie się wyprostowałam. Czyżby Gryffiths wiedział, gdzie jest feralna taśma? Taśma, której poszukują praktycznie wszyscy? Taśma, która zapewniłaby nam pewną wygraną....
- To...to ona jeszcze jest? - zmarszczyłam brwi, słysząc przerażenie w głosie Simona. Czyżby na nagraniu było coś co mogłoby zaszkodzić chłopakom w karierze i innym?- Mówiłeś, że ją zniszczyłeś!
- Mówiłem, że jest w bezpiecznym miejscu. Ukryto ją w moim gabinecie. Nikt nie może jej znaleźć Simon. To zniszczyłoby nie tylko nas, ciebie ale i wpędziłoby wszystkich w ogromne kłopoty. Nikt, powtarzam nikt, nie może jej dostać.
     Prychnęłam cicho, wygodnie opierając się na fotelu. Wygląda na to, że wiem gdzie spędzę dzisiejszą noc.

******
Cześć wszystkim :)
Zaskoczeni?
Jak pewnie zauważyliście, mamy nową okładkę na Wattpad + na dniach dostanę szablon na blogspot :D
Mam do was prośbę. Moglibyście jakoś ''rozsławić'' to opowiadanie? Powiedźcie znajomym, przyjaciołom, polećcie do czytania każdemu kogo spotkacie. Strasznie mało Was tutaj :(
Kto chce być informowany o nowych odcinkach - zostawcie na siebie namiary w ''Informowani''

10 komentarzy - next!


10 komentarzy:

  1. Wowo, powiem szczerze, że czegoś takiego się nie spodziewałam! Jesteś po prostu świetna!!! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Komentarze ludzie, pełna mobilizacja!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam do mnie obiecuje że zaciekawi:
    http://little-things-forever-young.blogspot.com/?m=1
    13-letnia Ness zoztaje adoptowana przez one direction lecz nie wie ze nie tylko z dobrego serca

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału��

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak bardzo nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. W ciągło mnie i nie potrafię się od tego opowiadania oderwać.
    Chciałabym cię również powiadomić, że na maila wysłałam ci zwiastun i chciałabym, aby powiedziała czy pasuje lub co poprawić. Prosiłabym cię również o szybką odpowiedz w tej sprawie, gdyż nie wiem czy zgadzasz się na taką wersję czy nie, a chciałabym go dodać do dzisiejszej notki.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. O jeju to opowiadanie jest zarąbiste *.* Dlaczego dopiero teraz na nie trafiłam? Jest takie inne. Wyjątkowe ♥♥♥ Proszę dodaj szybko kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaaaaa.... kiedy next? Uwielbiam to opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej to jest genialne ♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyle czoło jest bombowo

    OdpowiedzUsuń