niedziela, 18 października 2015

Chapter Ten


*************

~Phoebe~

     Nerwowo odrzuciłam włosy na plecy, przekraczając próg drzwi Modestu. Potulnie spuściłam wzrok, czując na sobie badawcze spojrzenie znajdujących się tam osób. Mimo, że należałam do spółki już kilka dni, ludzie nadal z zaciekawieniem mnie obserwowali: za wszelką cenę chcieli dowiedzieć się w jaki sposób udało mi się przejąć stołek asystentki samego szefa. Westchnęłam cicho, wchodząc do windy i wciskając odpowiedni przycisk piętra. Oparłam głowę o ścianę cicho odliczając kolejne sekundy.
     Kiedy w końcu znalazłam się przy swoim biurku, z radością przywitałam stertę papierów, które miałam do przeglądnięcia. Przynajmniej nie musiałam zaprzątać sobie głowy moim wczorajszym smsem, który przez pomyłkę został wysłany do złej osoby. Na szczęście, dzisiaj, ani w ciągu najbliższych kilku dni, nie musiałam się przejmować wizytą chłopców z One Direction w zarządzie. Z samego rana, zostali wysłani do Australii na nagranie występu do X-Factora. Miałam też cichą nadzieję, że wiadomość nie doszła do Louisa. Nie miałam pojęcia jak mu wytłumaczyć całą sytuację, a wizja powiedzenia mu prawdy nie wchodziła w grę.
     Z westchnięciem zasiadłam za biurkiem, biorąc do rąk pierwsze kartki, starannie je czytając i niszcząc niepotrzebne dokumenty. Co jakiś czas zerkałam na zegarek, aby kontrolować czas i zdążyć zajść po kawę dla Gryffithsa.
     Drgnęłam, kiedy nagle ktoś wyrwał mi dokumenty z dłoni. Uniosłam wzrok spoglądając na osobę wywracając oczami. Michael zmarszczył brwi, chwytając mnie za ramię i wyprowadzając z pokoju. W ciszy szłam za nim, czekając aż chłopak pierwszy się odezwie, jednak widząc, że nie ma zamiaru takiego zamiaru, zagryzłam wargi. Nie miałam bladego pojęcia gdzie idziemy. Ani po co.
- Nareszcie Mike - usłyszałam, kiedy tylko przekroczyliśmy próg nieznanego mi dotąd pomieszczenia. - Phoebe, usiądź - otworzyłam szeroko oczy, widząc przed sobą Azoffa. Niepewnie rozejrzałam się dokoła, nie widząc jednak nic podejrzanego. Byłam zdezorientowana. Dlaczego o spotkaniu nie wspomniał mi wczoraj? - Uspokój się, wszystko jest w porządku.Zmiana planu.

~Zayn~Kilka dni później~

     Telefon ponownie zabrzęczał zmuszając mnie tym samym do otwarcia oczu i namierzenia go. Chwyciłem przedmiot do ręki, odrzucając połączanie nawet nie spoglądając na to kim była ta osoba. Jeżeli będzie to coś ważnego zadzwoni ponownie.
     Ziewnąłem, siadając na łóżku i przeciągając się. Leniwie spojrzałem za okno, a widząc padający deszcz tylko cicho jęknąłem. Zsunąłem się z pościeli, poprawiając dresy wyszedłem z pokoju, chcąc zaparzyć kubek kawy która jako jedyna mogła mnie do końca obudzić. Wyminąłem leżące na ziemi damskie ubrania, nie zaszczycając ich spojrzeniem. Wiedziałem, że dziewczyna z którą spędziłem noc już dawno wyszła, w czym upewniła mnie wisząca na lodowce kartka z numerem telefonu. Pobłażliwie uśmiechnąłem się, zrywając ja i wyrzucając do kosza.
To była jednorazowa przygoda.
    Nacisnąłem kilka przycisków na ekspresie do kawy, opierając głowę o szafkę nade mną. mimo wypitego alkoholu poprzedniego wieczoru, oraz spalonych kilku skrętów, pamiętałem dokładnie wszystko co robiłem. Nie powiem, że była to przydatna wiedza: wolałem zapomnieć o dziewczynie, która wylądowała w moim łóżku.
     Sygnał zaparzone kawy, pobudził mnie, a ja w końcu mogłem napić się czarnego trunku. Skierowałem się do salonu, włączając telewizor na przypadkowym kanale. Nogi wyłożyłem na stolik, nie przejmując się spadającym wazonem z kwiatami. Później i tak zadzwonię po sprzątaczkę.
     Pół godziny późnej z niechęcią otwierałem drzwi wejściowe, marząc tylko o zabiciu osoby, która postanowiła przerwać moją chwilę relaksu. Zmarszczyłem brwi, kiedy zauważyłem asystentkę mojego szefa - Phoebe.
- Co tutaj robisz? - spytałem zdziwiony drapiąc się po karku. Nie przypominałem sobie, abym dzisiaj miał się spotkać z kimś z zarządu. - Nie byliśmy omówieni...
- Nie, jestem tutaj prywatnie nie służbowo - rzuciła, wymijając mnie i wchodząc do środka. Zaskoczony skierowałem się za dziewczyną, nie rozumiejąc powodu dla którego się tutaj znalazła. Zdecydowanie coś musiało być na rzeczy.- Musimy poważnie porozmawiać Zayn. I racze nie spodoba ci się to, co mam do powiedzenia...
     W miarę dalszych tłumaczeń brunetki, zszokowany usiadłem na kanapie, aby w efekcie końcowym schować twarz w dłoniach.
- Ja pierdole. - wyjąkałem - Mamy przejebane.

******
Cześć wam!
Dzisiaj króciutko, ale mogę powiedzieć jedno: akcja zaczyna się rozkręcać :)
Pewnie zauważyliście, że est nowy szablon - to tylko przejściowe. Czekam na nowy :D

5 komentarzy - next!

niedziela, 11 października 2015

Chapter Nine


********
~Phoebe~

     Rzuciłam klucze na szafkę obok schodów, wchodząc do salonu i kładąc teczkę na stoliku. Powolnym krokiem przeszłam do kuchni, włączając kuchenkę, aby podgrzać resztki jedzenia z poprzedniego dnia. Oparłam się czołem o szafki nade mną, zamykając na chwilę oczy. Byłam zmęczona, a jedyne czego w tej chwili potrzebowałam, to moje łóżko, jednak tajemnicza teczka zaintrygowała mnie na tyle, że musiałam przejrzeć ją jak najszybciej.
     Nie podejrzewałam, aby ktokolwiek oprócz 5 Second of Summer wiedzieli co naprawdę robię w Modest!, mimo to, dreszcz niepokoju, nie dawał mi spokoju. Azoff starannie zaplanował całą akcję, nikt niepowołany o niczym nie wiedział.
     Westchnęłam cicho, ściągając z kuchenki garnek z jedzeniem, nagle tracąc ochotę na jedzenie. Wróciłam do salonu, biorąc teczkę do ręki i otwierając ją. Nie miałam pojęcia czego mogłam się spodziewać, w końcu to teczka o mnie. Czego nie mogłam wiedzieć o same sobie?
     Na pierwszej stronie widniało moje zdjęcie z CV, a na następnych cały fałszywy życiorys. Odetchnęłam z ulgą. Kimkolwiek była osoba, która zbierała informacje na mój temat nie dowiedziała się o naszym małym przekręcie. Przekartkowałam teczkę, zwracając uwagę na coraz ważniejsze punkty, które mogły coś sugerować. W końcu wyciągnęłam telefon, wybierając numer Jeffrey'a. Co jak co, ale jako mój szef powinien o tym wiedzieć.
- Phoebe... coś się stało?- rzucił kilka sekund później. Szybko streściłam mu obecną sytuację, a mężczyzna kazał czekać na jego przyjazd.
     Odrzuciłam papiery na kanapę, opadając na fotel i włączając telewizor. Niestety, oprócz powtórek serialu, nic ciekawego nie leciało. Zamknęłam oczy, opierając głowę na ręce, obiecując sobie, że za chwilę się podniosę.
     Podskoczyłam, kiedy po domu rozszedł się głośny dźwięk dzwonka. Zamrugałam zdezorientowana, zsuwając się z fotela i głośno ziewając otwarłam drzwi. Zamarłam, kiedy zobaczyłam osobę stojącą za nimi. I nie, nie był to mój szef.
- Niall? - wykrztusiłam - Co ty tutaj robisz?
     Blondyn rzucił nieprzyjazne spojrzenie w moją stronę, przepychając się obok mnie i wchodząc do domu. Zamrugałam zaskoczona oczami, ostrożnie zamykając drzwi, nadal nic nie rozumiejąc. Skąd Horan wiedział gdzie mieszkam? I co on tutaj robił?
- Nie odczytałaś wiadomości od zarządu... - stwierdził, siadając na kanapie i wykładając nogi na stolik. Zbladłam, kiedy zauważyłam porzuconą kilka chwil temu teczkę, zaledwie kilka metrów od ciała chłopaka. Wyciągnęłam telefon z kieszeni, powoli zbliżając się do blondyna, próbując wymyślić sposób na zabranie papierów, nim Niall się nimi zainteresuje. Spojrzałam na ekran, zauważając kilka nieodebranych połączeń od zarządu i smsów. Przejrzałam je na szybko, a nowa sytuacja szybko została wyjaśniona. Miałam ustalić z Niallem, kilka nowych publicznych wyjść, które przyniosą mu rozgłos. Modest! uznał, że o Irlandczyku było stanowczo za cicho. - I co teraz panno Henley? - skrzywiłam się, kiedy wypowiedział moje nazwisko. Zabrzmiało w jego ustach jak przekleństwo.
     Pokręciłam głową, kierując się do kuchni, po cichu licząc, że chłopak pójdzie za mną. Wstawiłam wodę na herbatę, kątem oka widząc jak blondyn opiera się o blat. Szybko wyciągnęłam telefon pisząc smsa do Jeffrey'a o zaistniałej sytuacji. Miałam nadzieję, że mężczyzna jeszcze nie zdąży pojawić się zanim Niall wyjdzie.
     Podałam kubek z gorącym napojem chłopakowi, kolejny raz tego dnia wracając do salonu. Mimochodem, zepchnęłam teczkę pod kanapę, przez co w końcu mogłam odetchnąć z ulgą. Na szczęście.
- Dobrze. Nie powiem, zaskoczyłeś mnie. - mruknęłam cicho, poprawiając włosy. - Powiedz mi, panie Horan, co najbardziej by ci odpowiadało?
     Moja prośba, zdziwiła nieco chłopaka, gdyż zaskoczony spojrzał na mnie. Prawdopodobnie spodziewał się, że bez jego zgody wybiorę kilka miejsc w których będzie musiał się pokazać. Niall, nie jestem twoim wrogiem...
- Ekhm...- chrząknął ściskając mocniej kubek. - Nie mam pojęcia. Z reguły od razu mówiono mi gdzie i kiedy mam się stawić.
     Pokiwałam głową, biorąc do rąk laptop i wchodząc na przeglądarkę. Wpisałam imię i nazwisko chłopaka, czekając na wyniki. Szybko przeleciałam wzrokiem po tekście, zagłębiając się w ostanie wypady chłopaka. Zamrugałam oczami, zastanawiając się na chwilę i spoglądając na Irlandczyka.
- Zróbmy tak. - oblizałam wargi - Widzę, że ostatnio często grasz w golfa. Wykorzystamy to. Dorzucimy kogoś sławnego w tej dziedzinie, zagrasz z nim, obok ''sztucznego tłumu''- A potem... po kilku tygodniach wyjdziesz do klubu z Louisem. Co ty na to?
     Blondyn szeroko otworzył oczy, ze zdziwienia, a następnie roześmiał się. Zbita z tropu patrzyłam na niego, czekając na chwilę aż się uspokoi. Nie miałam pojęcia co go tak rozbawiło.
- Wybacz, ale... pierwszy raz spotkałem się z czymś takim. Louis na serio miał rację. Jesteś dziwna.- wykrztusił ocierając łzy. Wywróciłam oczami, spoglądając na hol, blednąc. Za chłopakiem stał Jeffrey Azoff. Osoba, której nie mógł zobaczyć członek One Direction. - Coś się stało...?- zapytał, odwracając się.
- Nie! - krzyknęłam, chwytając go za ramię. - Rozumiem, że ten układ jak najbardziej ci pasuje? To świetnie - powiedziałam nie pozwalając mu się odezwać. Azoff szybko przeszedł na schody, wchodząc na piętro. - Wybacz Niall, ale mam jeszcze masę roboty, cieszę się, że udało się nam dogadać - paplałam, popychając chłopaka w kierunku wyjścia- Zadzwonię za chwilę do Modestu! i wszystko im powiem, nie musisz się niczym martwić. Zaczniemy wprowadzać plan od przyszłego tygodnia, więc masz jeszcze te kilka dni dla siebie.- otwarłam drzwi, wypychając zdezorientowanego blondyna za próg - Miłego wieczoru, pozdrów chłopaków. - uśmiechnęłam się zatrzaskując drzwi.
    Odetchnęłam z ulgą opierając się o ścianę i patrząc na schodzącego mężczyznę. Miał zmarszczone brwi, a w dłoni trzymał moją komórkę.
- Nie wysłałaś smsa do mnie.
     Niepewnie podeszłam do niego spoglądając na ekran. Owszem wiadomość o obecności Nialla została wysłana jednak nie do mojego szefa. Adresatem był Louis Tomlinson.

**********
Cześć!
Postaram się już dodawać częściej odcinki, niestety mam bardzo duży nawał prac w szkole. Jestem w klasie maturalnej wiecie...
Upsss.... Phoebe coś ty narobiła?

5 komentarzy - next!