*******
~Niall~
Kolejna pusta butelka piwa, wylądowała na białym dywanie, dołączając do leżącej już tam sterty przezroczystych naczyń. Nie zwróciłem uwagi, kiedy jedna z nich przechyliła się, wylewając resztkę alkoholu, przez co zniszczyła drogi materiał. Znudzony, skakałem z kanału na kanał, starając się znaleźć przynajmniej jeden program, który nie pieprzyłby o cudownych zaręczynach Louisa. Od samego rana, bombardowany byłem nie tylko uroczymi zdjęciami zrobione przez obecne tam fanki, ale również męczącymi telefonami od dziennikarzy. W efekcie końcowym, wyłączyłem telefon.
Modest! Management, potrafił wywołać zainteresowanie, kiedy najbardziej tego potrzebował. Wykorzystał Danielle i Liam'a, zaręczyny Perrie i Zayn'a, a teraz pora na Louis'a. Najbardziej szkoda było mi Harry'ego, najgorzej znosił rozstanie z szatynem.
Zdenerwowany wyłączyłem telewizor, wstając i chwiejnym krokiem idąc w stronę tarasu. Nie przejmowałem się padającym w całym Londynie deszczem - chciałem jedynie trochę odetchnąć. Oparłem się o kolumnę, wkładając ręce do kieszeni, wdychając świeże i zimne powietrze. Obserwowałem lejące się strugi deszczu, nerwowo przygryzając wargę. Ostatnie słowa szefa Modest, ciągle huczały w mojej głowie, nie pozwalając zrelaksować się chociaż na chwilę. Bałem się, że zarząd w obawie przed plotkami o mojej orientacji, doczepi jakąś modelkę, aktorkę, albo Bogu winną dziewczynę na pokaz. Nie chciałem okłamywać fanów i patrzeć ich zawiedzione miny, kiedy dowiedzą się, że to fejk.
Modest! Management, potrafił wywołać zainteresowanie, kiedy najbardziej tego potrzebował. Wykorzystał Danielle i Liam'a, zaręczyny Perrie i Zayn'a, a teraz pora na Louis'a. Najbardziej szkoda było mi Harry'ego, najgorzej znosił rozstanie z szatynem.
Zdenerwowany wyłączyłem telewizor, wstając i chwiejnym krokiem idąc w stronę tarasu. Nie przejmowałem się padającym w całym Londynie deszczem - chciałem jedynie trochę odetchnąć. Oparłem się o kolumnę, wkładając ręce do kieszeni, wdychając świeże i zimne powietrze. Obserwowałem lejące się strugi deszczu, nerwowo przygryzając wargę. Ostatnie słowa szefa Modest, ciągle huczały w mojej głowie, nie pozwalając zrelaksować się chociaż na chwilę. Bałem się, że zarząd w obawie przed plotkami o mojej orientacji, doczepi jakąś modelkę, aktorkę, albo Bogu winną dziewczynę na pokaz. Nie chciałem okłamywać fanów i patrzeć ich zawiedzione miny, kiedy dowiedzą się, że to fejk.
Westchnąłem siadając na zimnych kafelkach i opierając głowę na ramionach. To, że byłem sam, kiedy reszta chłopaków spędzała wolny czas w towarzystwie swoich partnerek, albo partnera, potęgowało moją samotność. Dodatkowo zarząd przypomina mi o tym fakcie na każdym kroku.
Drgnąłem kiedy z kieszeni spodni wydostał się dźwięk przychodzącego połączenia. Niechętnie chwyciłem urządzenie, kątem oka patrząc na nieznany mi numer. Wahałem się przez chwilę, decydując się w końcu na odrzucenie połączenia. Nie miałem ochoty na rozmawianie z kimkolwiek.
Kieszeń ponownie zadrgała, a ja zdenerwowany, wyłączyłem telefon.
- Pieprzcie się - syknąłem biorąc do ręki kolejną butelkę alkoholu.
Kieszeń ponownie zadrgała, a ja zdenerwowany, wyłączyłem telefon.
- Pieprzcie się - syknąłem biorąc do ręki kolejną butelkę alkoholu.
~Luke~
- Nie odbiera - westchnąłem nerwowo przeczesując ręką włosy. Zrezygnowany spojrzałem na swoich przyjaciół, trzymających brunetkę w mocnym uścisku - Co chce zrobić Azoff? - zapytałem dziewczynę siadając przed nią.
- Skąd mam wiedzieć? Nikogo takiego nie znam! - krzyknęła próbując wyrwać się chłopskim. Głośno westchnąłem opierając głowę na rękach. Tępo wpatrywałem się w dziewczynę, zastanawiając się dlaczego to właśnie ją Jeffrey wyznaczył do tego zadania. Niewątpliwie była piękną dziewczyną, jednakże oprócz ładnej buzi, musiała mieć coś jeszcze.
Westchnąłem głośno, wstając z metalowego krzesełka i podchodząc do ciemnego biurka, stojącego na samym środku pokoju. Odsunąłem jedną z szuflad, rzucając na blat niebieską teczkę, którą z samego rana przekazał mi prywatny detektyw. Ze środka wydostało się kilka fotografii, które natychmiast chwyciłem i nerwowym krokiem podeszłym do Phoebe.
- Jeżeli nie wiesz kim jest Azoff, to kto to w takim razie jest?
Odwróciłem fotografie, aby brunetka mogła zobaczyć ich zawartość. Zdjęcia, które trzymałem, zrobione zostały w dniu, kiedy Henley dostała pracę w Modest. Dokładnie ukazywały scenę spotkania w kawiarence z tajemniczym mężczyzną, którym okazał się Jeffrey Azoff.
Nastolatka głośno wciągnęła powietrze, nerwowo rozglądając się po pomieszczeniu. Cierpliwie czekałem, aż dziewczyna zacznie mówić.
- J-ja... t-to nie t-tak...
- Skończ pieprzyć Henley!- warknąłem uderzając rękoma w biurko. Moja pierś gwałtownie opadała i unosiła się ze zdenerwowania. Zacisnąłem dłonie w pięści, starając się uspokoić. Przez ten cały czas, dziewczyna wpatrywała się we mnie z ciekawością. - Doskonale wiemy, że znasz Azoff'a. Jaki. Jest. Jego. Plan?
- Myślisz, że wam powiem? Nie mogę tego zrobić, mam zakaz. Lepiej mi powiedz, skąd wy o tym wiecie? - zapytała unosząc brew.
- Wiedzieliśmy, że Jeffrey nie przepuści okazji, aby zgarnąć One Direction dla siebie. Może i ma własny Management, ale to nadal snobistyczny dupek marzący tylko o pieniądzach.
Niebieskooka poruszyła się, mrużąc oczy. Wpatrywałem się w nią przez kilka sekund, aż alarm w zegarku Michaela rozbrzmiał w całym pomieszczeniu. Właśnie skończyła się przerwa Phoebe, więc chcąc nie chcąc musieliśmy wypuścić dziewczynę, nawet jeżeli nic konkretnego nam nie powiedziała.
Skinąłem na Ashton'a i Calum'a, którzy trzymali nadgarstki dziewczyny. Rozluźnili swój uścisk, a brunetka natychmiast poderwała się z miejsca.
- Skąd mam wiedzieć? Nikogo takiego nie znam! - krzyknęła próbując wyrwać się chłopskim. Głośno westchnąłem opierając głowę na rękach. Tępo wpatrywałem się w dziewczynę, zastanawiając się dlaczego to właśnie ją Jeffrey wyznaczył do tego zadania. Niewątpliwie była piękną dziewczyną, jednakże oprócz ładnej buzi, musiała mieć coś jeszcze.
Westchnąłem głośno, wstając z metalowego krzesełka i podchodząc do ciemnego biurka, stojącego na samym środku pokoju. Odsunąłem jedną z szuflad, rzucając na blat niebieską teczkę, którą z samego rana przekazał mi prywatny detektyw. Ze środka wydostało się kilka fotografii, które natychmiast chwyciłem i nerwowym krokiem podeszłym do Phoebe.
- Jeżeli nie wiesz kim jest Azoff, to kto to w takim razie jest?
Odwróciłem fotografie, aby brunetka mogła zobaczyć ich zawartość. Zdjęcia, które trzymałem, zrobione zostały w dniu, kiedy Henley dostała pracę w Modest. Dokładnie ukazywały scenę spotkania w kawiarence z tajemniczym mężczyzną, którym okazał się Jeffrey Azoff.
Nastolatka głośno wciągnęła powietrze, nerwowo rozglądając się po pomieszczeniu. Cierpliwie czekałem, aż dziewczyna zacznie mówić.
- J-ja... t-to nie t-tak...
- Skończ pieprzyć Henley!- warknąłem uderzając rękoma w biurko. Moja pierś gwałtownie opadała i unosiła się ze zdenerwowania. Zacisnąłem dłonie w pięści, starając się uspokoić. Przez ten cały czas, dziewczyna wpatrywała się we mnie z ciekawością. - Doskonale wiemy, że znasz Azoff'a. Jaki. Jest. Jego. Plan?
- Myślisz, że wam powiem? Nie mogę tego zrobić, mam zakaz. Lepiej mi powiedz, skąd wy o tym wiecie? - zapytała unosząc brew.
- Wiedzieliśmy, że Jeffrey nie przepuści okazji, aby zgarnąć One Direction dla siebie. Może i ma własny Management, ale to nadal snobistyczny dupek marzący tylko o pieniądzach.
Niebieskooka poruszyła się, mrużąc oczy. Wpatrywałem się w nią przez kilka sekund, aż alarm w zegarku Michaela rozbrzmiał w całym pomieszczeniu. Właśnie skończyła się przerwa Phoebe, więc chcąc nie chcąc musieliśmy wypuścić dziewczynę, nawet jeżeli nic konkretnego nam nie powiedziała.
Skinąłem na Ashton'a i Calum'a, którzy trzymali nadgarstki dziewczyny. Rozluźnili swój uścisk, a brunetka natychmiast poderwała się z miejsca.
- Mam nadzieję, że Azoff nie zawali. - powiedziałem, kiedy otwierała drzwi. Znieruchomiała na kilka sekund. - To są nasi przyjaciele, chcemy dla nich jak najlepiej.
Głośny trzask drzwi jeszcze długo roznosił się po ciemnym pomieszczeniu.
Głośny trzask drzwi jeszcze długo roznosił się po ciemnym pomieszczeniu.
******
Jak myślicie o co chodzi 5SOS? I jaki jest plan Azoff'a?
Króciutki wiem :(
Odcinek bez gifów, bo blogspot coś spieprzył z ustawieniami. Źle układa mi gify i koszmarnie to wygląda :/
8 komentarzy = next!
+ kto chce być informowany o nowych odcinkach, niech zostawi namiary na siebie w zakładce ''Informuję''
Świetny :D Akcja si rozkręca ;D Jestem bardzooo ciekawa o co chodzi 5SOS o.O xD czekam. Na następny. Rozdział. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział chociaż nie mam pojęcia o co chodzi z 5SOS... ale niedługo się pewnie dowiem :) czekam na next ♥♥♥
OdpowiedzUsuńMega :* *-*
OdpowiedzUsuńSzkoda ze taki krotki., ale i tak bardzo mi się podoba
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać dzisiaj i to jest naprawdę niesamowite! Do tej pory nie spotkałam się z taka fabułą, a szkoda - po Twoim opowiadaniu po prostu nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów! Główna bohaterka świetnie scharakteryzowana. Dużo weny, kochana! x
OdpowiedzUsuń