sobota, 19 września 2015

Chapter Eight


*********

    Ostatni raz rozejrzałam się po korytarzu, a kiedy upewniłam się, że jestem całkowicie sama, otworzyłam drzwi i wsunęłam się do środka. Zapaliłam latarkę w telefonie, podchodząc do jednej z półek i przeglądając znajdujące się tam papiery. Szybko jednak, podeszłam do kolejnej licząc, że może jednak tam uda mi się znaleźć coś interesującego.
    Od rozmowy w klubie minął zaledwie tydzień, a ja czułam jak wszystko nam się sypie. Plan był zbyt dokonały, aby mogło pójść coś mnie tak, jednak Modest! skutecznie posuwał się na przód. Do tej pory nie zrobiliśmy nic, a czas niebłagalnie płynął dalej. Wiedziałam, że lada moment na wierzch wypłynie plotka o wpadce Louisa, o której nawet sam zainteresowany nie miał jeszcze pojęcia. Jeżeli mam być szczera... współczułam Louisowi. Chłopak chciał być tylko szczęśliwy, a zamiast tego musiał uganiać się za różnymi dziewczynami. Bez własnej woli.
     Westchnęłam cicho, kartkując kolejną teczkę i z zrezygnowaniem odkładając na miejsce. To nie było czego szukam. Musiałam znaleźć akta dotyczące Wellington, a konkretniej tego co się tam działo. Byłam przekonana, że znajdę tutaj coś na ten temat: w końcu nie od dzisiaj wiadomo, że uczestnicy feralnego festiwalu w 2012 zostali uciszeni. Nagrania zostały skasowane, tak samo jak zdjęcia, nikt nie miał prawa dowiedzieć się o tym co działo się na polu namiotowym. Nikt.
      Szansa, że znajdę tutaj coś na ten temat była mała, jednak musiałam upewnić się w stu procentach.
      Chwyciłam do rąk kolejną teczkę, kiedy, drzwi wydały z siebie niemiły szczęk. Błyskawicznie odwróciłam się, zauważając jak klamka zaczyna opadać. W ostatnim momencie dałam nura pod znajdujące się biurko, kurcząc się pod nim i starając się być jak najbardziej cicho.
      Drewniane drzwi otworzyły się, a do środka weszło dwóch mężczyzn. Milczeli do momentu w którym drzwi ponownie się nie zamknęły.
- Na pewno nikt tutaj nas nie podsłucha?- nieznany mi dotąd głos przemówił. Skurczyłam się, próbując rozpoznać głos mężczyzny, jednak nie miałam pojęcia do kogo należał.
- Tak, spokojnie. Nikt nie ma prawa tutaj być bez pozwolenia. - Griffiths. Cholera.
      Jeden z mężczyzn przemieścił się podchodząc do półek. Nie widziałam co robi, jednak po chwili rzucił coś na blat mojej kryjówki. Szelest papieru, który roznosił się po pomieszczeniu ustał tak samo nagle jak się zaczął. Co oni przeglądają?
- Żartujesz sobie?- nieznajomy syknął, uderzając pięścią w stolik. Podskoczyłam przerażona, dziękując Bogu, że głuchy hałas zamaskował odgłos uderzenia głową i spód biurka.- Nie zgadzam się na to.
- Nie masz wyboru. Pozwoliliśmy mu na zbyt dużą swawolę. Musi ponieść jakieś konsekwencje. - staruszek zirytował się. - A poza tym, jak myślisz co się stanie, kiedy to wyjdzie na jaw? Stracimy miliony! I to tylko przez jego głupi kaprys!
- A co potem?  Pozbędziesz się go i jak wytłumaczysz to reszcie?
- Oto się nie martw. Chcę wiedzieć czy podejmiesz słuszną decyzję.
     Nie miałam pojęcia o kim, albo o czym mówią. Wyglądało na to, że Griffiths'owi zależało na pozbyciu się kogoś, kto był najwyraźniej już zbędny.
     Zerknęłam na trzymaną przez siebie teczkę, otwierając ze zdumienia oczy. Na samej górze, ktoś napisał czarnym markerem: ''Phoebe Henley''. Ktoś założył teczkę... o mnie?
- Więc jak? Zgadzasz się, Simon?
     Zszokowana zerknęłam na wnętrze pokoju. Cowell? Simon Cowell?
- Dobrze - westchnął. - Jak chcesz uwiarygodnić wyrzucenie Zayna Malika z zespołu?

*****
Po długiej przerwie wracam! 
To się porobiło...kto zaskoczony? :D
Na wattpadzie udostępniłam zagadkę. Ktoś ją rozwiąże? :D

O jakie wydarzenie mi chodzi?

Wydarzyło się to dawno, niedawno do tego powrócono,
Z pięciu tylko dwóch zapamiętano
do tej dwójki dochodzi jeszcze jedna osoba,
oraz kilka innych, z błyszczącymi gwiazdami.
Pogłoski uciszone, jednak głośno się o nich mówi,
że to własnie TAM był realny dowód,
który do dzisiaj jest niewiadomą.
Patrz na słowa, słuchaj obrazów,
one podpowiedzą ci rozwiązanie,
jednak nie polegaj tylko na nich,
bo skąd wiesz, że prawdę mówiły?

Podpowiedź: Coś związanego z Larrym :)